II Ka 192/25 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy w Sieradzu z 2025-10-08
Sygn. akt II Ka 192/25
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
8 października 2025 roku
Sąd Okręgowy w Sieradzu, II Wydział Karny w składzie:
Przewodniczący: sędzia Jacek Wojdyn
Protokolant: Weronika Rosiak
po rozpoznaniu 8 października 2025 r.
sprawy
K. K. i E. Z.
obwinionych o czyny z art. 119 § 1 k.w.
na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę obwinionych od wyroku Sądu Rejonowego w Sieradzu z 8 maja 2025 r. wydanego w sprawie o sygn. akt II W 469/24,
1. utrzymuje zaskarżony wyrok w mocy;
2. zasądza od obwinionych na rzecz Skarb Państwa po 60 zł (sześćdziesiąt złotych) tytułem opłat oraz po 50 zł (pięćdziesiąt złotych) tytułem zwrotu wydatków związanych z postępowaniem odwoławczym.
Sygn. akt II Ka 192/25
UZASADNIENIE
K. K. został obwiniony o to, że, w dniu 7 stycznia 2024 w msc. B., ul. (...). N. 1, gm. B., pow. (...) z terenu nieogrodzonej posesji, wraz z E. Z., dokonał kradzieży psa rasy mieszanej trzymanego na uwięzi przy pomocy łańcucha powodując straty w wysokości 300 zł na szkodę Z. D. i B. D., tj. o wykroczenie z art. 119 § 1 k.w.
E. Z. został obwiniony o to, że w dniu 7 stycznia 2024 w msc. B., ul. (...). N. 1, gm. B., pow. (...) z terenu nieogrodzonej posesji, wraz
z K. K., dokonał kradzieży psa rasy mieszanej trzymanego na uwięzi przy pomocy łańcucha powodując straty w wysokości 300 zł na szkodę Z. D. i B. D., tj. o wykroczenie z art. 119 § 1 k.w.
Sąd Rejonowy w Sieradzu II Wydział Karny, wyrokiem (zaocznym w stosunku do K. K.) z 8 maja 2025 roku wydanym w sprawie II W 469/24 uznał obwinionych za winnych wykroczenia, wypełniającego dyspozycję art. 119 § 1 k.w. i wymierzył im kary grzywien po 600 złotych. Nadto, obciążył ich kosztami postępowania w kwotach po 60 złotych, tytułem opłaty oraz po 120 złotych, tytułem wydatków.
Apelację od powyższego wyroku złożył obrońca obwinionych, zaskarżając powyższy wyrok w całości. Zaskarżonemu orzeczeniu zarzucił obrazę przepisów postępowania, mającą wpływ na treść wyroku, a mianowicie:
1. obrazę prawa materialnego, tj. art. 119 § 1 k.w. przez błędne zastosowanie i uznanie, że obwinieni swoim zachowaniem wypełnili znamiona zarzucanego im czynu, w sytuacji gdy obwinieni realizowali swoje ustawowe obowiązki jako inspektorzy organizacji zajmującej się ochroną zwierząt, tj. działali na podstawie art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie praw zwierząt;
2. obrazę prawa materialnego, tj. art. 119 § 1 k.w. przez błędne zastosowanie i uznanie, że obwinieni swoim zachowaniem wypełnili znamiona zarzuconego im czynu, w sytuacji gdy osoba działająca w trybie przepisu art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt, która po dokonanym przez siebie odbiorze dopełniła ciążących na niej obowiązków wynikających z rzeczonej normy, nie może odpowiadać jak za przywłaszczenie (analogicznie – kradzież) rzeczy, nawet w sytuacji, gdy po odbiorze zwierzęcia w trybie kwalifikowanym psa trzeba zwrócić właścicielowi;
3.
obrazę prawa procesowego, mające istotny wpływ na treść zaskarżonego wyroku,
a mianowicie:
-
-
art. 7 k.p.k. w zw. z art. 8 k.p.w., poprzez zastosowanie dowolnej, nie zaś swobodnej
i kontrolowanej oceny zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w szczególności przejawiającą się w nie podzieleniu wersji zdarzeń opisanej przez obwinionego E. Z., ale przede wszystkim w kwestii oceny warunków, w jakich trzymany był pies, a także warunków atmosferycznych panujących na dworze, potwierdzonych dokumentacją zdjęciowa i weterynaryjną, co uzasadnia przeprowadzenie przez obwinionych interwencji, legalnie na mocy ustawy o ochronie praw zwierząt, -
-
art. 371 § 1 k.p.k. poprzez nie wyproszenie świadków z (...) i odebranie zeznań po kolei od każdego ze świadków, w sytuacji gdy to Sąd ma obowiązek czuwania nad prawidłowym przebiegiem rozprawy, w tym na stworzeniu warunków do przeprowadzenia przesłuchania wolnego od uprzednich sugestii, jakim mogłaby ulec osoba, która przysłuchiwała się wcześniejszym zeznaniom.
W konkluzji, obrońca obwinionych wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie obwinionych od zarzucanego im czynu.
Sąd Okręgowy, zważył co następuje:
Wniesiona przez obrońcę obwinionych apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie i nie mogła doprowadzić do zmiany zaskarżonego wyroku.
Odnosząc się do najdalej idącego zarzutu obrazy prawa materialnego, sąd odwoławczy stwierdza, że przyjęta przez sąd rejonowy kwalifikacja prawna zarzucanego obwinionym czynu jest prawidłowa. W tym zakresie sąd odwoławczy w pełni podziela argumentację przedstawioną przez sąd pierwszej instancji w pisemnych motywach wyroku, dotyczącą wypełnienia przez obwinionych znamion czynu z art. 119 § 1 k.w. Sąd ten z poczynionych ustaleń faktycznych wysnuł prawidłowy wniosek, że obwinieni zabierając psa stanowiącego własność Z. D. i B. D., działali w celu jego przywłaszczenia.
W wywiedzionym środku zaskarżenia obrońca obwinionych powoływał się na to, że obwinieni realizowali wyłącznie swoje obowiązki jako inspektorzy organizacji, zajmującej się ochroną zwierząt, a tym samym działali w oparciu o art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt, zwłaszcza w kontekście wypełnienia obowiązków ustawowych w trybie tejże ustawy.
Pomijając nadużycie semantyczne, które wprowadza w błąd i rodzi mylne wrażenie, że obwinieni działali w ramach imperium państwowego, jakim jest posłużenie się przez nich tytułem „inspektorów” reprezentujących utworzoną przez siebie „inspekcję”, sąd odwoławczy nie podziela poglądu, że odebranie zwierzęcia właścicielom w trybie kwalifikowanym, nigdy nie pozwala na przypisanie odpowiedzialności za jego przywłaszczenie czy kradzież. Takie założenie prowadziłoby bowiem nieakceptowalnych wniosków i rodziło pokusę do instrumentalnego korzystania z uprawnień przewidzianych ustawą, wyłącznie pod pretekstem działania dla dobra zwierząt.
W tym kontekście zaznaczyć należy, że problem zaistniały na gruncie rozpatrywanej sprawy ma dwa aspekty. Pierwszy mieści się w płaszczyźnie zobiektywizowanej odpowiedzi na pytanie, czy w analizowanym wypadku w ogóle zostały spełnione przesłanki do natychmiastowego odebrania psa, opisane w art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt.
Zgodnie bowiem z art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt (Dz.U. z 2023 r., poz. 1580 t.j.) upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia. Możliwość odebrania zwierzęcia w ww. trybie warunkowana jest nie tylko przez zaistnienie przesłanek wyliczonych w art. 6 ust. 2 u.o.z., ale konieczne jest również spełnienie dodatkowego warunku, jakim jest zaistnienie przypadku niecierpiącego zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu. Decyzja, o której mowa sankcjonuje zatem działania podjęte przez właściwe służby. Procedura uruchamiana jest gdy istnieje konieczność natychmiastowego działania w związku z sytuacją, w której „dalsze pozostawienie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu”. Organ administracji w tym przypadku działa następczo. Jego zadaniem jest ocenić czy rzeczywiście istniały przesłanki do natychmiastowego odbioru zwierzęcia” (tak: wyr. NSA z 14.1.2016 r., II OSK 782/15, Legalis nr 1453449). Celem postępowania administracyjnego jest zatem zbadanie, czy w momencie odebrania zwierzęcia zachodziły przesłanki, które pozwalały na dokonanie tej czynności. Zakres postępowania jest inny, węższy niż przy informacji, o której mowa w art. 7 ust. 1a. Dla dokonania oceny, czy w dacie czasowego odebrania zwierzęcia istniały podstawy faktyczne i prawne uzasadniające wydanie decyzji w tym przedmiocie, zasadnicze znaczenie mają stwierdzone warunki jego bytowania oraz jego stan fizyczny istniejący w momencie odebrania zwierzęcia, uzasadniające stwierdzenie, że dalsze przebywanie zwierzęcia u właściciela zagraża jego życiu lub zdrowiu. W konsekwencji, jeżeli organ nie znajdzie podstaw do odebrania zwierzęcia to wydaje decyzję odmowną, a zwierzę wówczas należy zwrócić. Powinna to zrobić osoba, która zwierzę odebrała i wystąpiła o wydanie decyzji, na własny koszt.
Na gruncie analizowanej sprawy odpowiedź na wyżej postawione pytanie jest jednoznaczna i znalazła ona swój wyraz w prawomocnych rozstrzygnięciach, wydanych przez kompetentne organy w ramach procedury administracyjnej i sądowo-administracyjnej. Bezspornym jest bowiem fakt, że wójt Gminy B., Samorządowe Kolegium Odwoławcze w S., a ostatecznie także Wojewódzki Sąd Administracyjny w Ł. (odrzucając skargę z przyczyn formalnych) uznały, że nie zachodziły podstawy do natychmiastowego odebrania zwierzęcia małżonkom D.. To zaś prowadzi do kategorycznego wniosku, że działanie obwinionych było naruszeniem prawa. Formalne wypełnienie przez obwinionych następczego obowiązku, polegającego na zawiadomieniu burmistrza o odbiorze zwierzęcia, tej oceny nie zmienia.
Drugą, a zrazem istotniejszą z punktu widzenia oceny prawnokarnej kwestią, jest zagadnienie świadomości obwinionych co do tego, że działają z naruszeniem procedury przewidzianej w art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt. Innymi słowy problem sprowadza się do ustaleń kluczowych dla znamion strony podmiotowej zarzucanego im czynu. Jest bowiem jasne, że jeśli działali nieświadomie, czyli po prostu błędnie ocenili sytuację i dlatego pochopnie odebrali psa stosując tryb, który ma charakter wyjątkowy, to nie można przypisać im jego kradzieży. Inaczej sytuacja przedstawia się w wypadku ustalenia, że art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt został wykorzystany przez sprawców w sposób instrumentalny, wyłącznie dla stworzenia pozorów działania zgodnego z prawem, czyli jako pretekst do realizacji z góry powziętego zamiaru odebrania psa jego opiekunom. Zdaniem sądu odwoławczego w tej sprawie mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem.
Jak już wyżej zaznaczono tryb przewidziany w art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt ma charakter szczególny. Stąd też jego zastosowanie musi być poprzedzone wnikliwą oceną i ustaleniem, że inne, mniej radykalne rozwiązania nie wchodzą w grę. Życie i zdrowie zwierzęcia musi być bezpośrednio zagrożone, a zaniedbania właścicieli celowe lub na tyle rażące, że prowadzą do wniosku o znęcaniu się nad nim. W takich sytuacjach natychmiastowa interwencja jest wręcz niezbędna. Rzecz jednak w tym, że osoby zajmujące się profesjonalnie działalnością związaną z ochroną zwierząt i na co dzień realizujące podobne interwencyjne odbiory zwierząt muszą wiedzieć, że poza daleko idącymi uprawnieniami przełamującymi prawo własności, ciążą na nich także określone obowiązki. Przepis art. 7 ust. 3 ustawy jest bowiem wyrazem zaufania ze strony państwa, które scedowało na instytucje społeczne część swojego władztwa. Zasadniczo bowiem to organy państwowe i ich funkcjonariusze mają monopol na stosowanie środków ekstraordynaryjnych, pozwalających na natychmiastową i przymusową realizację działań z istoty rzeczy godzących w prawa osobiste obywateli, w tym prawo własności. Skoro zatem naruszenie takich procedur przez funkcjonariusza publicznego może skutkować jego odpowiedzialnością za przekroczenie uprawnień, to tym bardziej nie można też wykluczyć odpowiedzialności osoby nie będącej funkcjonariuszem, któremu państwo oddało części swoich kompetencji. Upraszczając, zabór zwierzęcia właścicielowi z zasady jest kradzieżą, a wyjątkowo i tylko przy spełnieniu określonych warunków, wynikających z porównania wartości dóbr, art. 7 ust. 3 ustawy wyłącza bezprawność działania osoby podejmującej interwencję. W tym wypadku dobrami tymi są z jednej strony zdrowie i życie zwierzęcia, a z drugiej prawo własności jego posiadacza. W zależności zatem od stopnia narażenia na niebezpieczeństwo i wagi zaniedbania leżącego po stronie właściciela, działanie upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej o jakiej mowa w art. 7 ust. 3 ustawy, będzie uzasadnione lub bezprawne. W tym wypadku jak już wyżej wspomniano zachodzi ta druga sytuacja, a co więcej przebieg samej interwencji jak i okoliczności zaistniałe później, świadczą o celowym i świadomym naruszeniu przez obwinionych przepisów, wyłącznie pod pozorem podjęcia czynności mających na celu ochronę zdrowia i życia zwierzęcia. Działanie obwinionych od samego początku było nastawione na odebranie psa. Wymienieni nie tylko nie zawiadomili domowników o swoim przybyciu, ale nie podjęli z nimi żadnej rzeczowej dyskusji, zarzucając od razu działanie sprzeczne z prawem i grożąc właścicielom karnymi konsekwencjami, związanymi z wszczęciem postępowania o znęcanie. Faktycznie takie zawiadomienie zostało skierowane, ale sprawa zakończyła się niczym, bo nie było nawet podstaw do stawiania takiego zarzutu. Cała sytuacja nie sprawiała wrażenia interwencji. Bardziej przypominała najście i próbę zastraszenia dwojga starszych osób. Ze strony samozwańczych „inspektorów” nie było próby ustalenia, czy i w jaki sposób można zabezpieczyć zwierzę bez natychmiastowego jego odebrania. Obwinieni w ogóle nie brali pod uwagę możliwości rozwiązania kolizji dóbr w sposób mniej inwazyjny np. poprzez wydanie odpowiednich zaleceń właścicielom, przeprowadzenie po upływie nawet krótkiego czasu ponownej kontroli warunków utrzymania psa, zapewnienie przy kolejnej wizycie asysty funkcjonariuszy policji czy też obecności lekarza weterynarii, który przedstawiłby miarodajną i kompetentną ocenę. Jest to tyle niezrozumiałe, że pokrzywdzeni znali jednego z obwinionych jako sąsiada. Tymczasem stało się tak, że pokrzywdzeni zorientowali się, że pies został im odebrany w chwili gdy Z. D. wyszedł z domu, aby nalać psu wody do miski. Wreszcie, o rzeczywistych zamiarach obwinionych pozwala wnioskować fakt, że po uprawomocnieniu się decyzji o odmowie odebrania psa, zwierzę nie wróciło do właścicieli i nie wiadomo do dziś, gdzie się znajduje. Stan bezprawnego pozbawienia własności trwa nadal, co świadczy o tym, że obwinieni stosują się do obowiązujących przepisów wybiórczo, pomijając te ich fragmenty, które im nie odpowiadają. W konsekwencji sąd rejonowy słusznie ustalił, że działali umyślnie i jedynie pod pozorem ochrony zwierząt. Wymownym jest w tym kontekście stwierdzenie obwinionego K. K., że mając dzisiejszą wiedzę zachowałby się ponownie tak samo. Sprawa jest tym bardziej przykra, że sądowi z urzędu wiadomym jest, jakie podejście do zwierząt występuje niekiedy w warunkach wiejskich. Są one traktowane niejednokrotnie jako składnik majątku mający wartość czysto użytkową i gospodarczą, gdzie miejsca na sentymenty już zbyt wiele nie pozostaje. Świadomość społeczna zmienia się w tym zakresie niestety powoli, ale taki przypadek działań organizacji, do której celów statutowych należy opieka i ochrona zwierząt, jak ujawniony na gruncie niniejszej sprawy, z pewnością tej sytuacji nie poprawi. Przeciwnie, takie postępowanie rodzi poczucie niezrozumienia, braku zaufania do ogółu stowarzyszeń ratujących zwierzęta, w tym także tych, które sumiennie przestrzegają obowiązujących procedur. A przecież rola prewencyjna i wychowawcza powinna być priorytetem w działaniach organizacji społecznych funkcjonujących w tej sferze.
Na koniec sąd odwoławczy zaznacza, że nie ma wątpliwości co do tego, że pies nie był objęty przez właścicieli odpowiednią opieką, zwłaszcza gdy chodzi o stworzone mu warunki bytowania. Jest to oczywiste dla każdego, kto widział dokumentację zdjęciową zawartą w aktach. Fakt, że zdjęcia pochodzą od strony zainteresowanej wynikiem postępowania, tej oceny nie zmienia. Nie były to jednak warunki pozwalające na jego odebranie, a późniejsza postawa obwinionych świadczy o tym, że od samego początku przybyli na posesje małżonków D. z zamiarem odbioru psa. W tym kontekście fakt, że do dziś nie wiadomo co się z nim stało, gdyż do dziś nie został on zwrócony właścicielom, jest aż nadto wymowny. Jeśli natomiast obwinieni swobodnie nim zadysponowali, to w ten sposób wyrazili wolę postępowania z zabranym zwierzęciem jak właściciele podczas, podczas gdy małżonkowie D. nigdy prawa własności psa nie utracili ani też się go nie zrzekli. W tej sytuacji zwolnienie obwinionych z odpowiedzialności byłoby równoznaczne z usankcjonowaniem stanu bezprawnego, a zważywszy na ich postawę procesową niewychowawcze.
Odnosząc się do dalszych zastrzeżeń skarżącego stwierdzić należy, że przedmiotem czynności wykonawczej było zwierzę, a więc istota żywa i co nie budzi wątpliwości odczuwająca. Nie zmienia to jednak faktu, że w rozumieniu prawnokarnym zwierzę jest także rzeczą i jako takie posiada również wartość materialną. Stąd też nie może budzić wątpliwości, że zabór zwierzęcia jest kradzieżą, w zależności od jego wartości, o randze wykroczenia lub przestępstwa.
Kwestionując dokonaną przez sąd rejonowy ocenę dowodów, a także dokonane w oparciu o nią ustalenia faktyczne obrońca obwinionych nie wykazał również, aby ocena ta wykroczyła poza granice wskazane przepisem art. 7 k.p.k. i art. 8 k.p.w., tj. aby nie obejmowała ona wszystkich przeprowadzonych w sprawie dowodów oraz aby nie uwzględniała zasad prawidłowego rozumowania czy wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, przybierając charakter oceny dowolnej. Skarżący, wyrażając własną odmienną oceną dowodów i wyprowadzając własne wnioski w tym zakresie nie wykazał w wiarygodny i przekonywający sposób, aby ocena dowodów dokonana przez Sąd meriti nosiła cechy dowolności (wykraczając tym samym poza granice ocen swobodnych zakreślone dyrektywami art. 7 k.p.k.).
Dokonana przez Sąd I instancji ocena zebranych w sprawie dowodów jest prawidłowa i znajduje pełną ochronę w treści przepisu art. 7 k.p.k. i art. 8 k.p.w. Ocena ta jest wszechstronna, staranna oraz w pełni merytoryczna. Zawiera jasno sprecyzowane argumenty, które doprowadziły sąd rejonowy do prawidłowych wniosków, co do wiarygodności lub niewiarygodności określonych dowodów. Sąd pierwszej instancji w ramach tejże oceny nie pominął żadnego istotnego ze zgromadzonych w sprawie dowodów. Uwzględnił zarówno osobowy materiał dowodowy w postaci wyjaśnień obwinionego E. Z. oraz świadków: B. D., Z. D., M. D., M. P., jak i nieosobowy materiał dowodowy w postaci: stanowiska procesowego obwinionego K. K., protokołu oględzin miejsca, kart informacyjnych, wydane przez organy postępowania administracyjnego orzeczenia, dokumentację fotograficzną, opinie weterynaryjne czy dane o warunkach atmosferycznych. Przeprowadził kompleksową, wyczerpującą ocenę zgromadzonych dowodów, nie pomijając żadnego z nich, czemu dał wyraz w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku. Dokonując takiej oceny Sąd Rejonowy w żaden sposób nie wykroczył poza granice swobodnej oceny dowodów z art. 7 k.p.k.
Również zarzut obrazy prawa procesowego tj. naruszenia art. 371 § 1 k.p.k. nie jest zasadny. Obrońca obwinionych w treści wywiedzionego środka zaskarżania wskazał, że sąd rejonowy odebrał zeznania od świadków Z. D. i B. D., podczas gdy winien czuwać nad prawidłowym przebiegiem rozprawy i stworzyć warunki do przeprowadzenia przesłuchania wolnego od uprzednich sugestii, jakim mogłaby ulec osoba, która przysłuchiwała się wcześniejszym zeznaniom. Podkreślił jednocześnie, że wskazana dyrektywa nie ma charakteru stanowczego, zaś odrębną kwestią jest ocena wartości dowodowej takich zeznań. Z tych względów postulowane jest odnotowanie w protokole rozprawy faktu obecności świadka przy przesłuchaniu innego.
Obrońca pominął jednak fakt, że świadkowie Z. D. i B. D. oprócz występowania w charakterze świadków są pokrzywdzonymi. Sformułowany w art. 371 § 1 k.p.k. (mający zastosowanie do postępowania w sprawach o wykroczenia w zw. z art. 81 k.p.w.) nakaz separacji świadków dotyczy natomiast osób, które nie łączą występowania w tym charakterze z inną rolą procesową. Pokrzywdzony, nawet gdy nie występuje w charakterze strony, ma prawo do udziału w rozprawie i może pozostać na sali rozpraw, choćby miał składać zeznania jako świadek. W takim wypadku sąd przesłuchuje go w pierwszej kolejności, czyli zaraz po odebraniu wyjaśnień od oskarżonego (obwinionego). Wynika to wprost z treści art. 384 § 2 k.p.k. Dlatego wyłącznie na marginesie wskazać można, że obrońca obwinionych w wywiedzionej apelacji nie pokusił się o wyjaśnienie, w jaki sposób przesłuchania świadka w obecności świadka nieprzesłuchanego miałoby wpływ na treść zapadłego rozstrzygnięcia. Przecież pokrzywdzeni Z. D. i B. D., którzy składali zeznania, są małżeństwem, wspólnie zamieszkują w jednej nieruchomości w B. i przyjechali na rozprawę jednym środkiem transportu.
Mając na uwadze powyższe rozważania, uznając zarzuty apelacji za niezasadne, Sąd Okręgowy utrzymał w mocy zaskarżony wyrok.
Zgodnie z zasadą odpowiedzialności za wynik postępowania odwoławczego, w związku z faktem, że apelacja obrońcy obwinionych nie została uwzględniona, na podstawie art. 636 § 1 k.p.k. w zw. z art. 119 k.p.w. Sąd Okręgowy zasądził od obwinionych E. Z. i K. K. na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe za postępowanie odwoławcze w wysokości po 50 złotych, tytułem zryczałtowanych wydatków postępowania – ustalona na podstawie § 4 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 grudnia 2017 r. w sprawie wysokości zryczałtowanych wydatków postępowania oraz wysokości opłaty sądowej od wniosku o wznowienie postępowania w sprawach o wykroczenia (Dz.U. z 2017 r., poz. 2467 t.j.) oraz kwotę po 60 zł tytułem opłaty od orzeczonej kary grzywny - ustalona na podstawie art. 8 w zw. z art. 3 ust. 1 i art. 21 pkt 2 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 roku o opłatach w sprawach karanych (Dz.U. z 2023 r., poz. 123 t.j.).
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Sieradzu
Osoba, która wytworzyła informację: sędzia Jacek Wojdyn
Data wytworzenia informacji: